czwartek, 6 listopada 2014

Czapki

robiłam zawsze i pewnie robić będę, bo lubię, a tym bardziej że wzięłam udział w projekcie

12 czapek w jeden rok....



o projekcie poczytacie tutaj..
http://handmade-project.blogspot.com/2014/11/12czapek1rok.html


wczoraj wełenkę zakupiłam Nako, kolorowa, więc wesoła jak wyjdzie dobra to będzie dla mnie, bo mam ostatnio trudności w doborze odpowiedniego rozmiaru... i robię nawet wcześniej próbkę, a tu jakiś chochlik się wdziera i psoci i wychodzą dziwne kwiatki....




kilka dni temu zostałam zmotywowana do skończenia Renulkowej letniej serwetki. Zmotywowana paskudnym faktem zgubienia swojego ulubionego czółenka, drewnianego....wypadło mi najprawdopodobniej na spacerze z rozszelnionej torebki...
a że mam tylko 8, nie już 7 i na każdym nitka, a w planach robótkowych następne gwiazdki...to wiadomo ....kończę to co najszybciej ku końcowi.....
Wczoraj wykrochmalona, na zdjęciu widać że kilka pikotków nie rozprostowałam, ale biorąc pod uwagę wszędobylskiego szefa...to i tak efekt super....


Na tej serwecie Renulki nie poprzestanę, ciągle obserwuję jej poczynania i chylę czoła nad zdolnościami wymyślania nowych serwet....ja takich preferencji nie posiadam i zrzynam o czym wszem i wobec donoszę
;)




nitka limol, wzór z netu, autora nie znam....




i wreszcie produkcja mydła ruszyła, dodatkiem była sproszkowana maślanka i morele w proszku...
masa budyniowa za bardzo miękka była gdy wyciągałam z foremek....a niby 4 dni sobie leżały...
17 grudnia po 8 tygodniowym wysychaniu zobaczymy efekt....



2 komentarze:

  1. Piękne są te Twoje serwetki:) Podziwiam tym bardziej, że sama tak nie potrafię. A mydełka rewelacja:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Frywolitki nauczyłam się dopiero w tym roku, chyba około lutego, a co do nauki, można pojąć, tylko uporu i cierpliwości...tak w moim przypadku było. Mam jeszcze braki, zdaję sobie sprawę, ale i tak jestem dumna z siebie. Mydła że tak nieskromnie powiem są super. może te wyględne nie są ale dla skóry delikatne.

    OdpowiedzUsuń