Koleżanka ze studiów prosiła o zrobienie , więc machnęłam, co prawda trwało to trochę, ale się doczekała....z końcówki koralików, powstała cieniutka, na 7 koralików z 11toho...
nazwałam ją landryna..
w tle notatki, bo mam nawet ochotę się za naukę wziąć, ale czy okazja będzie....
mydła ponownie ruszyły......
zapachy;mięta pieprzowa, o kolorze wrzosu, mimo że zieleń być miała...
miód z grejpfutem...
i kakao.....
za kilka tygodni gotowe będą...
po niedzieli produkcja następnych będzie...
pozdrawiam....
Bardzo ładne bransoletki :) Mogę zapytać czym kleisz?
OdpowiedzUsuńA mydła... wyglądają niebezpiecznie apetycznie ;)
Pozdrawiam!
kiedyś kleiłam magikiem, teraz klejem tekstylnym gutermana, a niektórzy poksipolu używają.Tak mydła apetycznie mydlące są...
OdpowiedzUsuńDzięki za odpowiedź. Gutermann robi dobre wrażenie. Ja ciągle się boję kleju użyć i kombinuję z końcówkami z dziurką, dlatego tak dopytuję. Ale w końcu trzeba będzie spróbować.
OdpowiedzUsuńJeszcze raz pozdrawiam :)
landryneczki bardzo ładne, ale mydełka........!!!!! mniam, mniam:) Pozdrawiam!!!
OdpowiedzUsuńPiękna biżuteria. Mydła chętnie by się spróbowało, smakowicie wyglądają.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam :)
Świetne bransoletki! A mydła - zjadłabym ;-D Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń