i niby prosto , łatwo, na ślepo robione, to i tak czasochłonne w moim przypadku...już człowiek nie posiedzi jak kiedyś do skutku, tylko robotę rzuci w kąt, gdy szef w niebezpieczne rejony podpełza...lub czworakuje...lub stoi i za chwilę chwiejnie na bok sie osuwa....
a na deserek szef wspinający się...
pozdrawiam...
Masz rację, ja też długo dojrzewałam do kulek ..a przecież to takie łatwe:)! Fajny zieleniasty komplecik!!!
OdpowiedzUsuńdzięki , tym bardziej że szybko się robi, wielkość można regulować....dziś kupiłam większe kulki do środka okrąglaczków....jak mi zostanie nawleczonych koralików to zacznę następne...obecnie piątą robię, połączę je i będzie bransoletka
OdpowiedzUsuńco do koloru, jak najbardziej mój ulubiony, ale jak ktoś będzie chciał sobie sprawić taki komplet to jest wolny
pozdrawiam
Śliczny komplet :) Piękne te zielone barwy...
OdpowiedzUsuńDla mnie to nowa przygoda, ale właśnie po wielu próbach udało mi się zrobić kulkę, może nie tak równą jak powyższe, ale i tak jestem z siebie dumna ;)
Pozdrawiam!!
bo dumną z siebie być trzeba, nawet jak za dobrze nie wychodzi...ja tak mam...bo człowiek się uczy próbując przecież, dzieki za komplement...pozdrawiam
OdpowiedzUsuńŚliczne te zieloności namieszałaś! Ja też do kulek dopiero dojrzałam, za mną pierwsze szyte a teraz przymierzam sie do szydełkowej. Franek bardzo zaangażowany w to wspinanie ;) Serdeczności.
OdpowiedzUsuń