Zrobiłam dla Kasi kamizelkę z owej nitki. Niestety jak dla mnie tortury. Nitka zaciągała się podczas pracy, nie daj Boże, aby spadło oczko z drutów...efekt domina...
Banderolę zgubiłam, więc nie będzie danych technicznych, teraz na pewno jej nie znajdę.Wełna leżała podobno gdzieś w czeluściach szafy.
Po wyprani gotowy produkt wyglądał lepiej, Jednak nadal nie jestem do niego przekonana. Nawet nitek nie pochowałam, kazałam zrobić to właścicielce....w ramach protestu ;))
no dobra nie lubię nitek chować.
letnia kamizelka, robiona od góry, oczywiście.
Przody dobierane i wyrobione poły, coby ogony miała.
Pozdrawiam was serdecznie.
Też nie chowam nitek ;-)
OdpowiedzUsuń