Owszem składniki zmieszane, część dodatków dodana.....
i dzięki Bogu że mnie coś podkusiło (chyba głos rozsądku) wylałam część masy do foremki, by sobie czekało tych kilka tygodni....metodą na zimno....
Wlałam masę do miski stalowej przykryłam i się toto miało rozpuszczać zmieniać konsystencję....w efekcie po 1,5 godz, wylałam do keksówek silikonowych i czekałam dnia następnego....
owszem dnia następnego ukazał mi się widok nie lada....myło kruszyło się nie dało pokroić.... teraz dzięki radom koleżanek z Piany Mydlanej będę ratować co się da....
o szczegółach rozpisywać się ponownie nie będę, bo wczoraj pisałam co i w jakiej temp. robiłam... a teraz do wizualizacji przejdę.....
kolor taki zawdzięczam dodaniu 10 kapsułek węgla aktywnego....
a te będą jak najbardziej do użytku, ale dopiero za kilka tygodni...
Ja nawet nie wiedzialam, ze sa rozne metody robienia mydla. :) Kolor fajny. Lubie takie :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
jest metoda na zimno, na gorąco, a wczoraj się dowiedziałam że jest też metoda ubijania mydła....
OdpowiedzUsuńja też jeszcze wszystkiego nie wiem... ;)
a kolorek rzeczywiście taki brudno fajny.