niedziela, 26 lutego 2017

Szkiełko

które stanowi środek wisora mamy, nie przypadło mi do gustu. klient nasz pan ,  jak to mówią....
Z niewielkim kręceniem nosa, że nie teges, że niezbyt efektowny, zaczęłam szyć. Ku memu zdziwieniu w końcowej wersji wyszedł całkiem ciekawy. Mama chciała mnie kilkoma obdarować , bo kiedyś kupiła tych szkiełek całą paczuszkę jako wsad do wazonu. Mam 2 kwadraciki.Gdyby ktoś chciał to wiadomo...są ;)

doszyłam krawatkę  i jest....ta dam..
7/2017wisior



mama zadowolona, ostatnio się zastanawiała, co zrobi z taką ilością wisiorów i zawieszek, gdzie je będzie zakładała...ja jej na to, że na pole co dzień inny założy i pięknie będzie w pilące wyglądać ;)

Kilka miesięcy temu zaczęłam szyć wisior dla koleżanki. Miał być w fioletach. Dokonałam przeglądu swoich zapasów koralików, zakupiłam odpowiedni kamień i zaczęłam szyć. Zaczęłam i niestety musiałam odłożyć na potem, z przyczyn bardziej ode mnie niezależnych.
W końcu nadszedł ten czas, czas relaksu, urlopu, bycia u mamuni, gdzie dzieciaki samopas  z dużą dawką wolnego czasu  mogły się odstresować.
Nie tylko wykończyłam ten , i nawet uszyłam 2 koty i szklany. Zrobiłam chustę (bardziej baktus) koleżance i przeczytałam 3 książki... i to wszystko w ciągu 2 tygodni ..
Wielka jestem...wagowo tak ze, ale to ma się zmienić bo mam postanowienie ;)

8/2017 wisior Beaty ;)
Najpierw nakleiłam kamień, potem dopiero nadawałam kształt, taki nieregularny asymetryczny. 
Jak to mówią, nie wiadomo co autor miał na myśli. Szyjąc dużą formę dopiero w czasie pracy nadaję mu kształt, nie mam określonego  planu schematu. Nie wiem czy to dobrze, czy źle...ale moim zdaniem liczy się końcowy efekt...




Myślę ,że właścicielce się spodoba...


na koniec korony w zagajniku....
pozdrawiam serdecznie...
cdn...



1 komentarz: