sobota, 7 lipca 2012

Upał...

mnie wykańcza.....
Karola nadal chora,kaszel, katar, dobrze że temperatura już ok.
Jutro jadę do stolicy, przecież popracować trzeba, mąż też się stęsknił i Imcia   :0

Będąc u mamy jak zwykle szaleję z aparatem....
ku mojemu szczęściu pojawił się Paź Królowej....
cudny taki....




w tym roku jakoś mało tych stworzeń lata...


dzieciaki szaleją , bardzo się cieszę że są u babci obydwoje....


gry uliczne.... 
bardziej chodnikowe....




Rączka nadal boląca i nadal nie mogę sięgnąć po swoje ulubione druciki i szydełko.
Małe formy, czyli łańcuszek do korali robię ''na sztywno'', jest to mniej inwazyjne niż serweta czy sweterek....
Popełniłam następne jagódki, tym razem dla siebie.
Moje mają więcej koralików, mamy są dłuższe.

Zrobiłam też nowe korale dla koleżanki...




pozdrawiam...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz