szukałam w necie, jednak pojechałam do dziewczyn na Dąbrowszczaków a tam, pani Ewa pokazała mi 3 motki..
zastanawiałam się nad jednolitą, jednokolorową, jednak kolory tak do siebie pasowały, ze nie mogłam się im oprzeć. Bez porozumienia z główną zainteresowaną, zakupiłam i czym prędzej spakowałam motki, coby robić w podróży .
Oczywiście że jechałam w jednym słusznym kierunku...do mamuni mojej ukochanej, a jakże. Tam jak już pisałam w poprzednim poście, na szybko kończyłam zamówiony wisior, i oczywiście dłubałam chustę.
A że wełenka słusznej grubości na drutach 6 szybko szło....
mamine deski służą za tło...bo lubię ten rustykalny, sielski dizajn.
Chusta wyszła duża, ciepła, spełnia wszystkie wyżej wymienione warunki.Oczywiście że wyprałam w pralce coby sprawdzić czy można...można...
poniżej ja we własnej osobie,
pozdrawiam serdecznie.
Pięknie :)
OdpowiedzUsuń