środa, 27 stycznia 2016

Mydelnica, mydlara....

czy wytwórca domowego mydła....
jak zwał tak zwał...byle efekt był idealny, no prawie idealny.
U mnie planów na zorganizowanie takiego normalnego mydlenia brak. Najczęściej pojawia się pomysł, odpowiednia chwila i bach. Szef ogląda bajkę lub śpi, Karola w szkole lub z szefem szaleje , a ja wtedy opętana jakimś wewnętrznym głosem, który ciągnie mnie do kuchni,  wyciąga gar swój mydlany i zaczynam mieszać.
Przepisów mam trochę, bo każdy przepis na mydło z kalkulatora, drukuję i trzymam.
Trzymam coby porównywać, ewentualnie ulepszać. Ostatnio bazuję na pewnym takim z dominującym składnikiem jakim jest smalec.
Ten, kto używa moich mydeł ten wie ze są świetne (skromność moja mnie powala oczywiście;)).Piana gładka, aksamitna, jest twarde, nawilża skórę i nie zużywa się za szybko, a najważniejsze że się ''nie maśli'', bo ja sama tego nie znoszę.

W ramach przyśpieszenia dojrzewania wkładam ukręcone już mydło do piekarnika.
i ta dam...

po 2 dniach wyjmuję...



i kroję...


i jeszcze raz kroję i głaszczę...



i układam do pudełka, i niech poleżą, poczekają aż  będą miały odpowiednie ph.
3.Różowo , pomarańczowo białe to  mydło o zapachu lawendy, z dodatkiem kurkumy.

4. Mydło o zapachu miętowym na maceracie z aryniki i zblendowanymi  kwiatami, które zapewne będą jako peeling .




jakie będą  efekty dowiem się za 2 tygodnie.
wtedy wam dam znać ze są gotowe...

2 komentarze:

  1. Te z lawenda to piękne cukiereczki. Przydałoby sie aby ktoś zrobił Ci foto jak mieszasz w tych garach niczym zielarka 😉 Piękności Kochana‼️

    OdpowiedzUsuń