niedziela, 16 lutego 2014

Praca licencjacka

leży odłogiem...i zamiast się wziąć i pisać to ja się uczę....ale frywolitek...
próbkę moich zdolności ;) pokazywałam w poście poprzednim. dziś mogę już coś nie coś wrzucić na bloga.


zakładka, którą robiłam 3 razy, aż wreszcie mogłam ją pokazać na forum...najgorsze w tym wszystkim jest to, że jak już się zaciśnie kółeczko to ni cholewy z tym czyś nie mogę nic zrobić i wtedy nożyczki w ruch idą....
ta ostatnia 3 wygląda dość dobrze...



ambitnie staram się podejść do sprawy, zaczynam od malutkich elementów z książki, 
by potem zagłębić się w arkana ...frywolitkowych  dużych serwet...
bo jeszcze wiele nauki przede mną.


toto maleństwo mnie urzekło i nawet mamuni dałam tę próbkę...
niech ma...
i niech się napatrzy, bo ona tak jak ja od dawna chciała się nauczyć.
Jak już ogarnę trochę więcej wiedzy to ją nauczę...



tu już bez nitek...

a dziś w nocy spać nie mogłam  i zaczęłam następną serwetunię, tylko mi nitki zabrakło na czólenku i muszę pokombinować coby dobrze związać i coby kółeczko z tego jeszcze się zacisnęło...

pozdrawiam.

2 komentarze:

  1. idzie Ci jak burza!!! Pięknie jest , a co dopiero będzie jak już się porządnie nauczysz!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj też jestem ciekawa...\i dziękuję za komplement

    OdpowiedzUsuń