sobota, 26 stycznia 2013

tak na szybko...

post będzie....
mam nową pasję...koraliki....
Jakiś czas temu zagościła w mej głowie myśl, myśl i koralikowaniu, może to dlatego, że inne dziewczyny takie cuda tworzą i ja chciałam coś takiego robić...
Poczyniłam odpowiednie zakupy, nie tylko no name koraliki ale także Toho...szydełko 0.75, kilka końcówek i innych bibelotów i przystąpiłam do nawlekania.....
nawlekałam chadziajstwo ze 3 godziny, a jak się okazało nawlekałam maleństwa z którymi na sam początek bym sobie nie poradziła...
I tak zaczęłam nawlekać inny kolor o gabarycie troszkę większym....i tak oto powstała....



ale nie to nie jest pierwsza próba, pierwsza próba jest ocenzurowana, nie nadająca się do pokazania...ale pomijając to
ta gotowa jest moją dziewiczą nadającą się do jako takiego użytku...
koraliki no name...
kolorowy misz masz...

zdradzę że w jednym końcu jest trochę więcej koralików niż w drugim, bo jakimś cudem mi przybyło...

następne 2 
to efekt czekania na księdza, tzn druga z tych dwóch....
i nawet zdążyłam dokleić końcówki zanim nas nawiedził ksiądz...




dziś jedziemy z Karolinką na ferie do babci...spakowałam oprócz ubrań koraliki,wełną na tunikę i zaległy obrus dla mojej koleżanki, który robię ok 3 lat i jakoś skończyć nie mogę....
mam nadzieję że coś tam wydłubię...
pozdrawiam serdecznie...


1 komentarz:

  1. I kolejna umiejętność :) Super ;) Bardzo ładne, może też spróbuję :D

    OdpowiedzUsuń